Ale jeśli Bóg objawia się dla wszystkich, to wciąż budzi zdziwienie, jak się objawia. Ewangelia Mateusza opowiada o drodze do pałacu Heroda, gdzie Mędrcy mówią o Jezusie jako królu: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski?” (Mt 2,2). Znajdą Go, ale nie w pałacu królewskim w Jerozolimie, lecz w skromnym mieszkaniu w Betlejem. Ten sam paradoks pojawił się w Boże Narodzenie. Ewangelia mówiła o spisie ludności całej ziemi za czasów cezara Augusta i gubernatora Kwiryniusza (Łk 2,2). Ale żaden z ówczesnych możnych nie zdawał sobie sprawy, że Król historii narodził się w ich czasie. I znowu, gdy Jezus w wieku około 30 lat objawił się publicznie, poprzedzony przez Jana Chrzciciela, Ewangelia przedstawia kolejną, uroczystą prezentację kontekstu, wymieniając wszystkich „wielkich” tego czasu, władzę świecką i duchową, konkludując: „skierowane zostało słowo Boże do Jana (...) na pustyni” (Łk 3,2). Nie do żadnego z wielkich, ale do człowieka, który wycofał się na pustynię. Bóg nie staje w świetle reflektorów świata, aby się objawić. Można by pomyśleć, pisze papież Franciszek, że „lepiej byłoby, gdyby gwiazda Jezusa pojawiła się w Rzymie na Wzgórzu Palatyńskim , z którego cesarz August rządził światem; całe imperium natychmiast stałoby się chrześcijańskie. Albo gdyby oświeciła pałac Heroda, mógłby on uczynić coś dobrego, zamiast złego. Ale światło Boga nie trafia do tych, którzy świecą własnym światłem. Bóg proponuje siebie, lecz nie narzuca się; świeci, ale nie oślepia. Zawsze istnieje wielka pokusa mylenia światła Boga ze światłem świata. Ileż razy goniliśmy za zwodzącymi przebłyskami władzy i pierwszego planu na scenie, przekonani, że oddajemy dobra posługę Ewangelii! Ale w ten sposób ustawiliśmy światła po niewłaściwej stronie, ponieważ Boga tam nie było. Jego łagodne światło jaśnieje w pokornej miłości. Ileż razy, jako Kościół, staraliśmy się błyszczeć własnym światłem! Ale to nie my jesteśmy słońcem ludzkości. Jesteśmy księżycem, który, pomimo swych cieni, odzwierciedla prawdziwe światło Pana (...) To Pan jest światłością świata (J 9,5). On, a nie my”.
Tylko Mędrcy widzieli gwiazdę na niebie, nie uczeni w Piśmie, nie Herod, czy ktokolwiek w Jerozolimie. Opuścili swoje domy i stali się pielgrzymami na drogach poszukiwania źródła światła.